Witam po wakacyjnej przerwie :) Nie zapowiedziana była co prawda to przerwa, ale jeżeli chodzi o miesiąc sierpień, to dla wnikliwych gości (zwłaszcza będących za pan brat - no i pani siostra - z zapisami z zeszłorocznego sierpnia) na pewno moja bierność blogowa nie była zdziwieniem. Udało mi się dziś wieczorem usiąść do tematów niekomercyjnych, bo te komercyjne są jak czaso-smok, który bezlitośnie - a i to moim kosztem - pożera swe pożywienie, bo z czegoś żyć musi. Jestem aktualnie czasowo rozdarty pomiędzy radosnym i bezobciążeniowym robieniem zdjęć a zapowiedzianym już wcześniej przedsięwzięciem, które właśnie osiągnęło kolejny kamień milowy - od przedwczoraj pod adresem www.immage.pl działa już sklep internetowy z obrazami wykonywanymi na bazie moich zdjęć, grafik i fotografik. Przedsięwzięcie jest w swoich założeniach przeraźliwie nietypowe, myślę że nie tylko na skalę kraju - zamierzam wykorzystać swoją twórczość oraz kreatywność i - przynajmniej jak na razie - oferować i wykonywać obrazy wyłącznie z własnych wzorów. I nie zamierzam się zatrzymywać na 250 pracach. To jest kwestia filozoficzna - czy w dobie dramatycznej degresji dotychczasowego statusu fotografii (dzięki czemu ja się nią również zająłem), można łączyć artyzm (lub półartyzm w dobrym tego słowa znaczeniu) i komercję w oderwaniu od zleceń i presji klienta na efekt końcowy? Tak bym chciał. Zobaczymy. Jeżeli przez jakiś czas bądą opóźnienia w publikacji na blogu nowych zdjęć - można z całą pewnością odwiedzać sklep - bo pewnie czaso-smok to tam właśnie zbiera swoje żniwo. Odwiedzać choćby tylko po to, żeby oglądnąć przynajmniej niektóre moje nowe zdjęcia. Są one zamieszczone wcale w nie gorszej rozdzielczości niż na blogu, tak więc i odbiór wizualny też nie powinien być najgorszy. Niestety, albo i na szczęście - nie doszliśmy jeszcze do etapu możliwości duplikowania osobowości w rzeczywistości wirtualnej ani realnej (nie mamy interfejsu w karku) - a tym samym nie mam Ci ja daru symultanicznej pracy nad wieloma projektami równocześnie. Dlatego właśnie stosuję w tym miejscu ten chytry wybieg równoczesnego zachęcenia do odwiedzenia zarówno bloga, jak i sklepu (o ewentualnych zakupach to nawet nie śmiem wspominać :). Póki co, jestem tym samym jednym, ale i tylko jednym Piotrusiem który cierpi na PERMANENTNY niedoczas i porywa się na pomysły, które skutkują kuleniem innych wcześniej podjętych projektów (np. ten blog). Ale, jako że jest to moje dziecię, muszę je pielęgnować - dlatego też obiecuję, że będę się starał to robić. Comments |